Jeżdżę na nartach w Sugarloaf od połowy lat 90. i właśnie wróciłem z mojej ostatniej wyprawy kilka dni temu. Tradycyjnie Sugarloaf nie ma tyle śniegu, co VT, ale jest go wystarczająco dużo i zdarzają się duże zwały śniegu. Kiedy większość ze 174 tras i polan jest otwarta, nie ma lepszego terenu w Nowej Anglii dla narciarzy o każdym poziomie umiejętności. Mnóstwo stromych zboczy i polan dla zaawansowanych narciarzy i snowboardzistów, a także mnóstwo niebieskich tras na całej górze. Niedawna rozbudowa West Mountain daje początkującym i średnio zaawansowanym miejsce dla siebie. Uważam również, że ich ekipa ratrakująca jest znakomita. Myślę, że ich ratraki są w świetnej formie i zapewniają mnóstwo zabawy. Chociaż wyciągi są stare, jeśli się je znajdzie, są dobrze rozplanowane, co ułatwia poruszanie się po górze i powrót do bazy. Myślę, że wadą tego miejsca są udogodnienia. Główny ośrodek narciarski nie robi wrażenia, a jedzenie jest co najwyżej przeciętne. Inne restauracje na górze również są przeciętne. Mogą być w porządku, jeśli wiesz, co zamówić z ich ograniczonego menu. Zdecydowanie najlepszy, ze względu na swój „klimat” (uwielbiam to słowo), jest Bullwinkle’s. Przy drodze dojazdowej znajduje się The Rack – fajny bar dla narciarzy, ale jedzenie jest nie do zapomnienia. Jednym z miejsc, które bardzo lubię, jest Hugs w Carrabassett Valley. Poza tym okolica nie oferuje wiele. Podsumowując, jeżdżę do Sugarloaf na narty i to jest świetne, więc resztę toleruję.